DOROTY AUGUSTYNIAK

Nie Mam Czasu… Czyli Wymówka Wszechczasów! tekst: Agnieszka Węgiel

Wiem, wiem, ja też nie mam czasu. Czterdziestka stuknęła, już bliżej końca niż dalej, a jeszcze tylu rzeczy nie zrobiłam. Więc pobudka, kołowrotek i pędzę gdzieś, za czymś, po coś. Gdzie? Za czym? I po co? Zadajesz sobie te pytania?

Wiesz, że w porównaniu z latami dziewięćdziesiątymi masz o 1-2 godziny dłuższą dobę? A w porównaniu z tymi samymi latami ilość marudzenia na zbyt krótką dobę zwiększyła swoją objętość kilkukrotnie. Nie wierzysz, że doba jest dłuższa? Jest i to znacznie. Dawniej, już w erze komputerów, a jeszcze przed smartfonami, żeby sprawdzić pocztę, poczytać co tam w świecie, wysłać kilka maili musiałam wrócić do domu, odpalić komputer i to zajmowało mi określoną ilość czasu. Dzisiaj, gdy świat i pocztę mogę zabrać ze sobą nawet do toalety, załatwiam masę tematów w tak zwanym międzyczasie. Jadąc windą odpisuję na maile, w tramwaju albo na czerwonym świetle sprawdzam aktualny kurs franka, podczas obiadu czytam newsy z kraju i ze świata, w  drodze z pracy dzwonię do mamy, koleżanki, robię zakupy online.

To jak to jest, że niby czasu mam więcej a odczuwam ciągły brak?

Może:

  • za dużo chcę i wymagam od siebie, bo… właśnie, dlaczego?
  • taka wymówka jest modna i wygodna, a mój mózg podsunie mi każdą, byle było jak jest (mózg nie lubi zmian),
  • nie wypada w dzisiejszych czasach nie marudzić na brak czasu, więc idę za głosem tłumu (tak jakby posiadanie czasu było powodem do wstydu),
  • nie mam pojęcia ile czasu pożerają mi pożeracze czasu (bo nigdy nie sprawdziłam ile na przykład dziennie czasu spędzam bezsensownie np. na FB),
  • zamiast odpoczywać naprawdę udaję, że odpoczywam, bo boję się dopuścić siebie do głosu (a nuż powiem sobie zwolnij, a ja Ci opowiem co u mnie),
  • nie pamiętam co się robi, jak się nie ma nic do roboty (więc na wszelki wypadek wypełniam czas czymkolwiek).

Ostatnio na ruchomych schodach, znajomy złapał mnie za ramię – zatrzymaj się, one Cię zawiozą. Jak to jest, że nawet na ruchomych schodach pędzę zamiast dać się wieźć?